Już świta. Uszykowane dumnie zbroje
Droczą się ze słońcem na błękicie areny.
Jeszcze nieruchomo stoi front niemy,
Gotów, choć niechętne mu te znoje.
Barbarowie w topniejącej mgle ukryci.
Trawa spija gorączkowo rosę.
Spieszy przed dniem, a zginie podków ciosem..
Tymczasem niech wszystkich brzask zachwyci.
Za chwilę ziemia zagotuje krew,
Lecz jeszcze nie. Niech cisza się plącze.
Ostatnia cisza przed końcem milczącym.
Niech jeszcze światłem zamruczy lew.
Patrzę na moje serce zdumiony
I czekam z zapartym tchem.
Wielka bitwa. Wiem.
Dlatego smutny płonę.
Z pokorą to, co się zaraz pokaże,
Gniew i zimno, proch i kamień,
Składam u Twoich stóp, Panie.
Szanując ślepy los, nie w darze.
Lecz teraz… Cisza.
Serce krokiem słonia
Mierzy Teraz, które Zaraz skona.
Póki co jednak wszyscy ciszę słyszą.
I krople słone.