Wycie
twarzy nie miała,
i oniemiała z bólu,
rozpaczy - bo oczy
spuchnięte, mięśnie napięte
do granic.
Chodnikiem szła - upadła
na muldę się napatoczyła, a śnieżyło,
mroziło.
Ciało drżało, dygotało, krwawiło
biały pyłek zabarwiło purpurowo.
pustka ją czule objęła - bo cholera,
tłum tłumaczył się później:
- Cóż mogliśmy? Tylko uciec i to zrobiliśmy.
J. A.