dość już mi jest "waków", "istów", "istek", "izmów"
postów, rozmów, kłótni, wpisów
tych na wielkie "P" i małe "p", tego co dobre, i co złe
rewolucji, saturnistów (bo zjadać zechcą własne dzieci)
celibatu, życia w grzechu (znaczy - od spowiedzi do spowiedzi)
dość już mam walki tłumów (tłumów w ogóle!), siostry z bratem
dwóch sąsiadów, kata z katem
skatem bawi się oprawca
z katem bawi obywatel
kast, warstw, grup, koalicji, parti
dość już mam tradycji, kultur, od Tasmanii do Grenlandii
dość już wszystkiego co ludzkie, bo to "wszystko" jest mi obce
wolność, miłość - ah, wszystkiego nie chce mi się pisać
powiem krócej więc - pieniądze
ustaw, kruczków, legislatur
Państwa zdrowych i wariatów
rozporządzeń, sejmów, narad
Kacpra, Melchiora, Baltazara
w skrócie, bardziej lapidarnie, dość mam tego co popadnie
niczym dla mnie jest polityk, nawet taki co nie kradnie
za mną siedzi lady Makbet, pisać każe mi przy stole
największa mądrość to jest opór, najlepszy sprzeciw to pistolet