Gdy przyszła jesień, mały traktorek,
jak zwykle, ciężko pracował.
Ostatnie plony zwiózł do stodoły
i pole ponownie zaorał.
Żółty kabriolet po drogach pędził,
skąpany w promieniach słońca.
Opadłe liście podnosił z jezdni,
ścigał horyzont bez końca.
I myślał sobie: "Głupi ten ciągnik,
co w kółko tylko się kręci.
Zwykły prymityw, zarył się w roli
I nawet kraju nie zwiedził”.
A mały traktor w końcu odpoczął
w garażu cichym, choć zgrzebnym
i marzył o tym, że wczesną wiosną
znów będzie bardzo potrzebny.