To ten czas.
Gdzieś między ostatnim haustem tytoniowego dymu,
a pierwszym promieniem słońca.
Jest taka chwila.
Nieśmiało wyłania się zza szarej zasłony niknącej nocy.
To właśnie wtedy,
w najważniejszym momencie życia,
można odmrozić sobie palce,
dotykając serca.
Jest taki moment.
Uderza mnie mocno w twarz.
,,Nic już się nie zmieni” – mówi.
,,Wszędzie na świecie jest tak samo.
Jest wszystko jedno.”
Całuje mnie w czoło i ściera jedwabną chusteczką
strużkę krwi płynącą leniwie po zaskoczonej twarzy.