Niczym melodia snująca się rzeką
Grzmiąca w kaskadach, szumiąca srebrzyście,
Cicho cieknąca przez palce harfiście,
Płynąc daleko, daleko, daleko...
Jest opowieści misternej osnowa
Tym szlachetniejsza im życiu jest bliższa.
Lecz gdy opowieść tę prawdę przewyższa
Wszechświat się rodzi oraz prawda nowa.
Niczym bogini spoglądam nań z góry
Nic jednak zmienić w tym świecie nie mogę-
Kazać radować, ani bić na trwogę.
Nie masz mi nad to straszliwszej tortury.
Nic tylko patrzeć, umierać sto razy,
Sto razy rodzić zmierzając do szczytu
W wielkim crescendo ku sensowi bytu
Aż wzrok i głowę zaleje karmazyn!
A potem cisza i pustka niebieska.
Dzieło zwieńczone, mój świat ukończony,
Już policzone wszystkie księgi strony.
Na grzbiet skórzany wolno spływa łezka...