To nie pełnia 
	balonem panów Montgolfier 
	odęta - zawiesiła się 
	białym pęcherzem na linach blasku -  
	Ani drzew niemych 
	srebrne reliefy które 
	kosmiczny oprószył kurz 
	ponieważ Wszechświat pustki nie zna - -  
	Ani chmur pościel zgnieciona 
	(gdy z przypływem nadchodzą burze) 
	a Księżyc-Luna inkubem dręczona 
	tuli w promieniach erotyczne iluzje - - -  
	Ani pod wojłokiem 
	z lazuru utkanym - schowany 
	przed słonecznikiem nów niby 
	żądło co jabłek wonią nabrzmiewa - - -  
	Lecz jedynie 
	z (handy) - mojej komórki 
	pozytywka cylinderkiem nawija 
	Księżycową Sonatę - - - 
	Pana Ludwiga van Beethovena 
	- - - 
	podzwaniając - - - 
	- - - wołając 
	cząsteczkami Światła - - - 
	- - -
 
	 
	19.08.2007