Zebrałem z nieboskłonu, z chmur wydrapałem,
pozłacany pył gwiezdny z okruchów człowieczych.
Safona z Sokratesem kompleksy nam leczy,
dziś artyzm krwawi smutkiem, spokorniałym rajem.
Napojeni twórczością - eliksirem szczęścia,
układamy cegiełki, jedna ponad drugą.
Mur popłynie wyniośle i zostanie chlubą,
okna w piękno skieruję, by każdy w nie wejrzał.
Kiedy nieba dostąpisz i w twarz zerkniesz Bogu,
zapytaj czy przeczyta i wypowie - amen?
Znowu rani milczeniem a powinien zagrzmieć,
bo pierwsze było słowo - Ty... następne pobudź!
"Papier łatwo płonie. A słowa umieją czekać." - Clive Barker.
* Biblia - Ewangelia Św, Jana - 1,1 - 1.