przytłoczony mdławą matnią ścian
podróżuje w nic stąd
z nikąd zaniosły mnie oczy
otwórz się powieko dnia
jakby miał być koniec
spoglądaj źrenico mózgu
tu sygnalizacja bożej twarzy
tam stygmat choćby rzeczywista sekunda
snu
tchu
tchu
obudzony
wstępuje w Królestwo Ścian