Dlaczego nie siedzę dziś z tobą na ławce?
Dlaczego nie trzymam twej dłoni w mej dłoni?
Dlaczego nie lecą nad nami latawce,
a moje wargi nie łechcą twej skroni?
Dlaczego nie mówisz, że ja i nikt inny,
że nigdy nikt cię tak bardzo nie wzruszał?
Dlaczego twój uśmiech, cokolwiek niewinny,
nie sprawia, że drżą we mnie serce i dusza?
To wszystko dlatego, że się zmieliłaś
w kombajnie zbożowym, którym jechałem.
Biegłaś tak szybko w mą stronę, ma miła.
Hamulec zawiódł. Przepraszam, nie chciałem.