wyłażą ponad wierzch
mają drgawki wsciekłości
lubią kraść pierwszy dech
i rozrywać kości
czas zalać robaka
ciemną juchą strachem
porusz grdyką i cześć
nie dziel się zapachem
smród gnoju pozostaw
na stromych skałach gór
zmierzchołaków postać
jawi się tu bez skór
gotuj do walki się
kotły nad ogniem lśnią
waruje dzikie psię
i gryzie łapę swą
łakniecie razem zła
dadzą i tobie zmierzch
wtedy bierz futro lwa
idź spać po czasu kres
Justyna Adanczewska