Romeo mój
wcale nie miał dobrych oczu,
czerń ich głęboka przelewała się w stal
szorstkie ręce krzykiem nocnym mówiły mi
biegnij Julio,
bo porwę Cię w kawałki
nie muszą gasnąć światła bym stał się marą
a Julia słyszała
Krocz za mną Julio
tam pod brzozowym porankiem
zobaczymy się po raz ostatni, niby przypadkiem
ukradkiem spojrzysz, gdy twe ręce skrwawię
cisem, który dumnym nazywa mnie panem,
oddam Cię w toni dal, mych lubieżnych myśli
pochłonie Cię dla twej czy mej korzyści..
gdzie nawet umarli nie usłyszą
gdzie zgliszcza miasta się kołyszą
przepadniesz, słysząc swe własne szaleństwo,
nocnej mary błysk usposobi Ci twe własne błazeństwo,
zostajesz czy wychodzisz?
ukochana kochanko, czarci błysk zszył Ci oczy na darmo?
chcesz dzieci krzyków, zwad wiecznych?
oh, lepiej przebij jedno z swych serc niewdzięcznych..