Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'przestroga' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 2 wyniki

  1. Słowa te ponad wszelkimi księgami, utarły się kiedyś przed laty: „nie pracuj Srokołapskiego rękami, bo za młodu będziesz szczerbaty”. Kim ten jegomość z powyższego wiersza? Czegóż to za życia dokonał? Dla wczytanych tylko prawda najszczersza, a reszta w niewiedzy niech skona… *** W niewielkiej wiosce nieopodal rzeki, Srokołapskiego stało domostwo, chociaż do pracy nie szczędził ni ręki, zaniedbane było dość mocno. Ganek w ruinie o oknach nie wspomnę, bo i tak deskami zabite, ze schodów wystają gwoździe ozdobne, kot na ganku wyciągnął kitę. Za progiem istne osiedle pajęcze, w pokoju od sieci aż siwo, parapety zdobią paprocie zwiędłe, i spleśniałe czerstwe pieczywo. Część naczyń w zlewie jest umyta skrzętnie, a reszta z nich zarasta brudem, gospodarz za pracę bierze się chętnie, lecz skończyć - to graniczy z cudem. Raz tedy sąsiad do Srokołapskiego, z tą prośbą o pomoc się zgłosił, żeby czym prędzej do młyna wielkiego, mu mąki trzy worki naznosił. W przeddzień obiecał sąsiadce naprzeciw, że liście w ogrodzie zamiecie, z trzema grabiami do młyna już leci, a wór mąki sąsiadce niesie. Próbował się wkupić w łaski kobiety, do której tak smolił cholewki, przynosił jej co dzień bujne bukiety, i ze swych owoców nalewki. Od rana do nocy rzyga panienka, na rękach ma czerwone rany, niestety nalewka była skiśnięta, do bukietów bluszcz był zerwany. Zza księstwa stryjowi kiedyś obiecał, że kotem się zajmie na wiosnę, stryjek się w odległym hrabstwie zasiedział, co z kotem się stało – nie wspomnę. Srokołapskiego zadanie przerosło, lecz ten fakt nie dziwi nikogo, z ilością swych prac go nadto poniosło, a jego los stał się przestrogą… *** Zęby złamane od chleba czerstwego, a stopy gwoździami zranione, głodny kaleka bez życia łatwego, co wszystko miał niedokończone. Bez chwili wytchnienia pracując stale, żywot swój samotnie zakończył, jak tu do celu dążyć wytrwale, gdy prac więcej niż górnych kończyn?
  2. Leżę w ciepłym dziś łóżeczku, trochę kaszlę oraz kicham. Przymulona jestem lekko bo mnie powaliła - grypa. Przyszła do mnie wczesnym rankiem, budząc lekkim bólem głowy Ziejąc chłodem spod firanki, rozkazała: "Zmiataj zdrowie". Zdrowie w sobie się skuliło, ja się z zimna trzęsę cała, Za to grypa oświadczyła; "Ja się w tobie zakochałam". Wnet przygniotła moje piersi, mówiąc: "Słodko cię przytulę". Na dodatek w nosie wierci, i gorączką obejmuje. Dosyć mam już tych czułości, muszę szybko coś z tym zrobić. Zamiast kwękać i się złościć aspirynę wezmę sobie. Mleko z miodem i z cytryną, filiżankę soku z malin, Wapno i czerwone wino, oraz witaminek parę. Wszystko sobie aplikuję myśląc - grypo pójdź w cholerę. Znów do łóżka się pakuję a tu przyszedł mój Walerek. Spojrzał na mnie i się śmieje. Potem mówi: "Bez urazy Zaraz szybko wyzdrowiejesz"... no i zrobił to z pięć razy. Nagle gdzieś zniknęła grypa i nie boli już mnie głowa A Walery zaczął kichać, tracąc w oczach ten swój powab. Potem poległ na kanapie, mrucząc że z nim źle niestety A ja szybko palto łapię i chcę pobiec do apteki. Dzwoni dzwonek w drzwiach sąsiadka. Mówi: "Ja ten problem czuję Będę tak jak dobra matka - ja ci męża przypilnuję". Po lekarstwa wnet pobiegłam i w kolejce chwilę stałam, A na dworze plucha niezła. Już godzina przeleciała. Szybko kluczem drzwi otwieram , bo kto wie co tu się zdarzy, A chłop jakby zdrowszy teraz, ona pryszcze ma na twarzy. Ciut zmieszana zaraz poszła. Chłop ożywił się co nieco. Chcesz lekarstwo? Warknął "zostaw" - tylko oczy mu się świecą. Po godzinach zaś za ścianą; sąsiad kaszle i się krztusi I jak tylko wstanie rano, zaraz do doktora musi. Wczesnym rankiem ma sąsiadka poleciała do roboty A mąż w domu, żadna gratka, jest bez woli i ochoty. A tu z góry pani przyszła, by pożyczyć trochę soli. Oj to była słodka przystań, no i chłopa nic nie boli. Bakcyl dalej krąży w bloku, niejednego kładąc typa. Więc uważaj gdy pomagasz, by cię nie złapała grypa. listopad 2007
×
×
  • Dodaj nową pozycję...