Wolna jak ptak, który rozpościera skrzydła
ku nurtom życia.
Jak najwyższy szczyt, który widzi Stwórcę
na ludzi nie czeka.
Wolna jak rzeka.
Jak drzewo w puszczy samotne,
bo wolność to mój czas,
niezmącony zachłannością świata,
oddzielony od przeszłości horyzontem wschodów
i zachodów gniewu, arogancji i pustych frazesów.
Nikt nie czeka na człowieka w udręce,
nikt nie spojrzy,
nie weźmie go w objęcia.
A ona tak. Z czasem.
Ona przyjmie ptaka z poranionym skrzydłem,
który zgubił nurt życia w przestworzach latając.
Ona kocha szczyty i ludzi pod nimi.
A na szczytach szydercy goniący za wiatrem
i za tym, co wolności zaprzecza istnienie.
Czy rzeka w granicach swych brzegów
wolnością oddycha?
Czy drzewo w środku puszczy
jest wolne od drwali?
Czy ptak nad horyzontem Ziemi
czuję się bezpiecznie?
A któż by to wiedział, co czas przyniesie po czasie!
Niezmierzone sklepienie wolności dusz ludzkich,
to czas, a czas wolnością płynie.
Płynie jak ptak, który nie zawróci,
płynie jak rzeka w meandrach wieczności,
jak najwyższy szczyt ponad nieboskłonem,
jak drzewo konarami wrośnięte
w zawiłe stany istnienia.
Za wolnością kroczę, wolnością oddycham,
jestem wolna jak czas, który wolnością płynie.