Przelewa się rzeka obietnic
Różowych, lukrowych i złotych,
Kraj wolny ma być już – od chamstwa,
Zasobny w zapasy zaś cnoty.
I w każdej ma wiosce być kino,
Dwa parki – i szkoła latania,
W Rzeszowie – ma zamek być nowy,
W Wąchocku – nauka strzelania.
Kolejki i długi już znikną,
I nowe nam lasy wyrosną,
Nie będzie już błota i mułu,
Nie będzie przymrozków – na wiosnę.
Gdy naród tym morzem obietnic
Ma rozum już całkiem – uśpiony,
To trzeba – już teraz na trwogę
(Jak dawniej) – w spiżowe bić dzwony.
Jak uczy historia dobitnie,
Gdy naród mamiony jest kasą,
Obudzi się – z pustą kieszenią,
Zatruty – wyborczą kiełbasą…
A taka wyborcza kiełbasa
(To prawdą jest znaną od dawna)
Jedynie pozornie jest smaczna
I bywa przeważnie – niestrawna…