Pierwszy krok i od razu śmiech.
Koszulki nie mogłaś zdjąć.
Za dużo chętnych rąk…
To nie był grzech.
Drugi prowadzi do studni.
Opowieści w mroku.
Podwójne łzy na oku.
Świat echem wtedy dudnił.
Dni, jak litery w alfabecie.
W każdym następny się rodził.
Nie było czym się już grodzić.
We wspólnej spaliśmy sieci.
Nie o to chodzi, że tęsknię…
Tak tęskni żołnierz do swojej krwi,
Kiedy go żegna w ostatniej z chwil.
Życie po prostu przestało być piękne.
Już tego świata nie trawię.
Patrzę na Ciebie przez szkło.
Dotykam Twoją dłoń,
A pamięć przeklinam i błogosławię.