O poranku. Muzyka
Tupią zegary niespiesznie -
przecież sierpniowa niedziela
za siatką upierzone słońce
na złoto. Albo też srebrnie i biało
Niby w gong ta nutka jedyna
bije podzielona na ćwiartki -
bo choć klucz wiolinowy zaginął
to okaryna gra bezustannie
W samo południe
Jesień - przefarbowana pora
czeka aż z kłosa Panny
sypnie gwiaździstym prosem
Tymczasem upał
ze skuczącym wiatrem
gra na grzebieniu w wisielczym transie -
Z marzeniem w przyszłość umykam
dokąd podobny lunecie tunel
prosto do Światła prowadzi -
róż najjaśniejszym zapachem
niby olfaktoryczny chorał -
wonią śpiewnej ponadzmysłowej nostalgii
Bardzo późne popołudnie
Lazurowe przeźrocze tnie przestwór jak diament
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Zachód się schyla ku nocy
konewką rosa wylewa
pachną kocio bukszpany
księżyc wychodzi z nieba