Wszystko co im powiedziano, przyjęli że to nie prawda, nie wiedzieli i bez krytycznie to powtarzali
Robili wszystko co im kazano, nie przypuszczali że robią źle
Chodzili tymi samymi drogami Co wielki autorytet
A kiedy on dał znak Bez zastanowienia podążali za nim
Wierzyli że idą w imę chwały
więc swoje życie w ofierze za niego dawali
I nigdy się nie przekonali
że nie podszepnie umarli
Teraz leżą w grobach
puste, zimne twarze
Nie jako bochaterowie, nie jako zbrodnie
ale jak marionetki nie świadome niczego
nie są wspominani i nigdy nie będą