roztęsknieniem ożywam w zmysły
dziksze jeszcze
czekaniem
maleńkich szczęść
tkliwych drżeń
naszego życia osobno
przenikanie
noc nad Odrą
bosa
cała tobą oddycham cicho
nie gasnąc
więź niespełniona jak w żywicznej kropli
pierwsza
gorący podmuch między
ciała ciasno
o diament
nie odpuściła mi krew
i skoczyłam do jeziora po suchy kamień
jeszcze nad wodą wyje pies
to moja
zła droga
na modłę ofiar żądna
pewnie wypłynę na wiosnę
śnię pod mętnym rozhuśtanym niebem
zataiłam twoje oddechy
liżesz sutki
pachy
opalem lśniąca skórę ud
pod tobą
czuję dno w przeciwieństwie
pieśń to starsza niż myśl
bo serca