Tak długo
długo
stoję pod strumieniem wody
nie mogę powstrzymać odrazy
zgwałcili mnie dzisiaj
tak wiele razy
w urzędzie sklepie w parku
pracy na głównej ulicy
i w biały dzień przed drzwiami
w mojej kamienicy
człowiek cały zbrukany
ohydnym nasieniem zbryzgany
braku empatii głupoty
chamstwa znieczulicy złośliwości
i bezbrzeżnej bezmyślności
nie chce pustej pomocy
klepania po plecach
wyśmiewania przy dzieciach
słów – idź do lekarza
bo to już za często się powtarza
chcę do zwykłego człowieka
do myśli, które są jasne proste
a nie prostackie głupie i wyniosłe
do serca co czułe i kochane
i do spokojnego snu
nad ranem