Znowu zima zawitała,
znamię życia niebu dała:
kwiaty białe, gwiazdy srebrne,
wiatry, zaspy, kra na rzece,
szron na włosach, śnieg na dłoniach.
Iskry mrozu ponad głową
tworzą tęczę kryształową
w kolorycie szarej bieli.
Idę zimą przez zamiecie
duszy złudzeń i wyrzeczeń.
Moje serce nieokryte
zimny powiew dotknął czule.
Śnieg wciąż ściele pod nogami
życie szare, drogę krętą,
nieusłaną tu różami.
Smutno jest mi, chłód mnie owiał.
Wszystkie troski i rozpacze
chowam skrycie i uparcie.
Na lwie paszcze srogiej zimy
los me życie rzucił nagle,
niespodzianie.
Już nie powiem, że jest wiosna,
tulę twarz w zgryzoty rozpacz,
ręce marzną mi na mrozie
kiedy idę tuż za Tobą w korowodzie.
Jest mi zimno, łzy zamarzły
i nie płyną.
Styczeń 2009r.