Trójbarwne monety, przez wiatr wysmagane,
tchną wielkim płomieniem sprzed wieków, choć wcale nie niosą barw łuny.
I siła surowa, metalem pojmana,
w ukrytym obliczu Arabii, w dyskretnym uśmiechu Fortuny.
Przestrzenie pokryte patyną i pyłem -
a któż zna intencje mincerzy, kto nie wie, a sądzi, lepiej wie -
mówiące o ludziach - tych, których przeżyły,
choć został po nich cień blasku i często zgryziony długi brzeg.
Dwuznaczne symbole o wzorach zatartych
tu zdobią wiosenną skroń Flory i jabłka wywodzą z ciemności.
Bezcenna to sztuka - nominał dziś martwy,
lecz jeśli zanurzysz się w źródle, niejeden cię sekret ugości.
7.05.2018