Nie byłem u Ciebie w żadne dni, nie chciałbym być
Sam spędzam blade świty, myśląc o aksamitach – koniec i początek?
Ale czego?
Nie ma kraju tego
Chleb leży w śmieciach, a powietrze śmierdzi spalonym plastikiem
Nic już nie cieszy, nawet bociany wiosną
Niebo się zamknęło...