za tobą
wędruję zamarzniętą rzeką
pośród jałowej równiny
znaczonej reliktem
palonych ogni
jesteś talizmanem
eliksirem piękna
skupieniem świata
zakopuję zgniłe jabłko w ziemi
rosnę warstwa po warstwie
by zatopić usta
w twojej czerwieni
po dziadach jesiennych
przed mrokiem przesilenia
niemożliwy taniec wewnętrznego światła
prześwit nieba nad lasem
pożera mnie pełzająca niska energia
rozkołysanych bioder
nie ma znaku odległości
ciało namiętnością otwarte
bardzo
pragnie