~~~~~
Żądny dziś jestem miłosnej uczty
Zupełnie wręcz "oczadziały"
Weną rozkwitły w urokach niebios
Usta pieszczoty by chciały
.
Twoje ramiona w bezsilnym geście
Stworzyć chcą namiot nad nami
Razem wzlatamy gdzieś ponad światem
Płomieniem żądz kierowani
.
Odlećmy zatem na dłuższą chwilę
Nie chcąc lądować zbyt wcześnie
Młotem kowadła serca nam biją
Łuna pożaru wnet zgaśnie
.
Lubię ten spokój, jaki tu zapadnie
Kiedy już lot nasz skończymy
Jesteśmy senni, nieco ociężali
I nawet bez zbytniej tremy
.
Hola waćpanno!!! nie zasypiaj jeszcze
Gotowym do nowej drogi
Fal namiętności znów przypływ nastąpił
Erekcji nastał czas błogi
.
Dyszący żądzą wzlatuję znów w niebo
Co Tobie znane już przed
Bowiem nie wzgardzisz tym, co Ci potrzeba
A zatem wracamy do Ż(et)...
~~~~