Wieczorem wychodzę powolnym krokiem,
zaglądam ludziom do wielkich okien.
W ich wielkich domach pełnych próżności,
wszystkiego pełno, oprócz miłości.
Przed ich domami są wielkie fury,
w wielkie ekrany patrzą na bzdury.
W wielkich komórkach mieszka ich życie,
na wielkich stołach jedzenie, picie.
Wielcy to ludzie, wielka mamona,
w bogatych bankach dobrze strzeżona.
Wszystkiego wiele a w wielkich ciałach,
dusza maleńka, skarłowaciała.
Wielkie ich brzuchy i tęgie głowy,
poważne sprawy, mądre rozmowy.
Kochają piękne odbicie w lustrach,
ich życiem rządzi wielka rozpusta.
Ci wielcy ludzie w swojej wielkości,
sądzeni będą tylko z miłości.
Nic nie pomoże przepych, mamona,
gdy Miłość Boga jest odrzucona.
Tak "wielkie" życie ma marne skutki,
chcesz stać się wielkim- stań się malutki.
Błogosławiony pokorny, mały,
ten pierwszy dojdzie do Wiecznej Chwały.