Funkcjonariusz urzędu celnego kazał wytrząsnąć zawartość torby na stół. Jego uwagę przyciągnęło pięć par majtek.
— Na co pani tyle?
— Po jednej na każdy dzień. A te co zakładam w piątek, noszę również w sobotę i niedzielę.
Kazał jej pakować rzeczy. Stojąca za nią również wiozła majtki, nawet o dwie pary więcej.
— Poniedziałek, wtorek, środa… — wyliczała — później piorę.
Celnikowi przypadła do gustu taka odpowiedź. Podziękował kobiecie, po czym przeszedł do następnej w kolejce:
— Dwanaście par? To chyba nie na handel…
Uśmiechnęła się słodko.
— Lubi pan czyste kobiety?
Celnik w odpowiedzi podkręcił wąsa i pokiwał przytakująco głową.
— No to: styczeń, luty, marzec…