moja głowa nie jest neurotypowa
przylatują do niej ptaki kolorowe
śpiewają piosenki
prowadzą rozmowy
na gałęziach mózgu
rozpościerają skrzydła
oswojone
straszydła
uciekam prze tłumem
człowiekiem
co nie rozumie
pozwól nie patrzeć ci w oczy
nie podchodź za blisko
przede mną urwisko
a chałas i zgiełk
i pęd i gniew
tratują moje
wszystko
codzień zbieram się
od nowa
ponad słowa składam
wypadam w tej grze źle
zatrzaśnięta we własnym śnie
gwałtownie spadam
maluję uśmiech
tworzę gest
żebyś miał w tym
sens
uciec chcę
lecz nie mam gdzie
się schować
w neurotypowych ogrodach
z koszmarnych snów
twoja piękna
codzienność
to mój
najgorszy
wróg