Rankiem…
Z najgłębszych otchłani i z nocy Erebu
Aromat twój mnie niesie z ciemności ku niebu
Otwieram oczy na ten świat szalony
I słyszę jak gdzieś plotą w głośniku androny
Wstaję, płynę za wonią co mnie obudziła
Przechodzę obok Ciebie, dziewczyno przemiła
I mruczę pod nosem, siadając przy stole…
– moja czarna kawo, teraz ciebie wolę!