Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'limeryki' .
-
Peel z Nietuś wykonał wszystko, lecz wpadł w trudne środowisko; w zbiór wielu kwiatków z dziwnych przypadków. Zmieniła się łąka w ściernisko.
-
Pewna wdowa w cmentarnej zadumie marzyła o harcach z własnym mężuniem. Choć on już w mogile, pogrzeszyć jest mile, choćby tylko w samiuśkim rozumie.
-
PannaTulia po lesie chodziła, i do drzew się z ochotą tuliła. Tuląc się do kolejnego, wpadła w oko leśniczego, Wtem... ze snu się wybudziła.
-
Don Ciccio jadł dziś w Corleone faworki na smalcu smażone. Uwielbia je z boczku, gdy kroczek po kroczku, gdzieś z boczku są - podwędzone. z inspiracji postu @WarszawiAnka o smażeniu faworków na smalcu.
-
Luśka z rogu Śliskiej, w pracy swojej zwykła dawać pod latarnią niezbyt piękny przykład. Przez jej partaninę stracił Stach Halinę - chciał znów po bożemu, a ta... nienawykła.
-
Pan młody po wczasach w Opocznie, na zboczu wraz z młodą jadł tocznie. A zwłoki, co krok, bezzwłocznie żarł zbok, co wczasy miał dłuższe, widocznie.
-
Sprytnemu Felkowi gdzieś spod Radzymina, wyrosła w ogrodzie bardzo duża dynia. Wino więc z niej sobie zrobił - sfermentował, przysposobił. Wypił sporo tego. Niedługo wyliniał. . P.S - wylinieć w znaczeniu wyłysieć (pot.) . obrazek z sieci
-
Nie zamierzam tutaj się wymądrzać, ale nie zaszkodzi przypomnieć wszystkim podstawową zasadę "limerykanctwa" (jest ich trochę więcej). # Ten tekst to reportaż rymowany ... Zmyślny fachowiec, kucharczyk z Przemyśla, bigos świąteczny gotować zamyślał. Zakupił kiszoną kapustę, kiełbasę, różne mięsa tłuste. Słoninkę roztopił i całość tam wlał. # Ten tekst natomiast można nazwać limerykiem ... Zmyślny fachowiec, kucharczyk z Przemyśla, bigos świąteczny gotować zamyślał. Zakupił kiszoną kapustę, kiełbasę, różne mięsa tłuste. Nie miał koniny. Dodał kawał... dyszla ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ # Różnica tkwi w ostatnim wersie, który nie może wynikać w sposób zbyt prosty z całości tekstu. W limeryku tenże ostatni wers winien nieco zaskakiwać czytelnika swoim rozwiązaniem.
-
Nie chciała Zuzanna z Bytomia Janusza, co dość duże "to" miał, lecz o "tym" - know how tak wątłe, że mdlał, gdy w trakcie ktoś słowem coś wspomniał.
-
To był cesarz Mordoru - drwił Lucek. Piękne panie zatrudniał tam w WC. Dzięki nim trzepał kasę, bo czy zeta da facet? Prędzej dychę lub piątkę - nie krócej.
-
Niejaki Pytokritos, Nike z Samotraki, wyrzeźbił był na Rodos, w sposób jako-taki. Lecz myślą badacze, że to w Samotrace - jakoby jakie mędrce lub minister Jaki.
-
Od kiedy w Warszawie na trybunę wlazł Wiesław, a wrogom klasowym na rozróby chęć przeszła, rzekł na ucho mi dziadek, że ten przejmie ów spadek, na kim czapka gore lub ma ciąg do kurewstwa.
-
Na górce wsi zwanej Zalesie wciąż włosy rwie z nosa pan Czesiek. - Czemu tak wysoko? Bo łzawi mu oko, gdy w dole, przed lasem włos rwie się.
-
W Mordach pies, sięgający do kostek, wściekł się, że wyżej już nie urośnie. Szczeka tydzień, cóż - myślę, chyba czosnek mu przyślę, by choć szczek mógł zeń wybrzmieć ciut ostrzej.
-
Jajogłowy europoseł z Saint - Tropez dubeltowe dzisiaj szkło wgniótł w rajstopę. Na poślady zaś cugiem wciągnął sprytne kolczugie - po urlopie (w Polsce) wita Europę.
-
Jesienną porą w Jesionce miał złodziejaszek skraść słońce. Niestety, zaszło. I tak go naszło, że zrobił to też Ilonce. Jesionkę mam od lat w planach, a żonka tournee po Stanach. Obśmiała mnie kwitując, że w grę wchodzi tylko drewniana
-
Baba spacerkiem szła przez pole z przeciwdeszczowym parasolem; wichura się zerwała, parasolkę porwała... A to wierszyk na babską niedolę.