Zacząłem działkę uprawiać teraz.
Zasiałem kwiatków całą rabatkę
ale co z tego, gdy kret przechera
porył mi grządki w równiutką kratkę.
Chcąc się go pozbyć, na różne środki
straciłem prawie wszystkie pieniądze.
Nic nie pomogło. Postanowiłem
że skurczybyka ręcznie urządzę.
Wziąłem łopatę i siedzę cicho
za kępą trawy, patrzę na pole.
Wreszcie spod ziemi wyłazi licho
a ja znienacka, jak przyfanzolę!
Trafiłem dziada aż wpadł do dziury.
Cieszę się, że ta zgaga nie żyje,
bo dostał zdrowo łopatą z góry,
ale mi uciekł, choć z krzywym ryjem.
Pewny już tego jestem, bo kiedy
przyszedłem sprawdzić jak rosną ziółka,
działka znów była zryta niestety.
Ale nie w kratkę teraz, lecz w kółka.