Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'korpomisie' .
-
Po niedługim czasie w sekretariacie Biura Przekonywania Misiów zjawił się ubrany po artystycznemu chudy, wysoki miś. Gdy wszedł do pokoju Bombo, rozejrzał się po nim. – Czego miś dyrektor sobie życzy? Może obrazka na ścianę? – Nie. Musi miś narysować plakat, po obejrzeniu którego żaden miś nie sięgnie więcej po miód niewiadomego pochodzenia. On ma się kojarzyć z trucizną. – Aż tak? – uśmiechnął się rysownik. – Czy miś dyrektor może go próbował? – zapytał gość. – Nie, nie próbowałem i nie spróbuję. Leczomisie bezspornie wykazały, że może on zawierać niezwykle szkodliwe dla zdrowia składniki. – A to co innego – kpiąco zareagował artysta. – Właśnie. Sztuka powinna wesprzeć nasze wysiłki przekonywania misiów, żeby od sprowadzanego miodu trzymały się z daleka. – Sztuka wesprze te wysiłki, jeśli nasza firma wesprze sztukę. To chyba oczywiste. – Wesprze. Proszę się nie obawiać. Mamy dodatkowy fundusz na wspieranie sztuki, a raczej jej twórców. Gość uśmiechnął się. – Z misiem to się naprawdę przyjemnie rozmawia – rzucił niedbale. – Moja propozycja to narysowanie ewidentnie chorego misia, odpychającego słoik miodu niewiadomego pochodzenia i mówiącego: „Po co mi to było”. – Nie ma problemu. A może posuniemy się o krok dalej. Narysuję martwego misia, a nad nim jego matkę, która mówi: „A tak cię ostrzegałam przed jedzeniem miodu niewiadomego pochodzenia”. Może być też inny napis: „On nie żyje, ale ty możesz żyć. Nie jedz produktów niewiadomego pochodzenia”. Pod spodem: „Uczone leczomisie ostrzegają – nie ryzykuj zdrowia i życia”. Bombo z aprobatą przysłuchiwał się wywodom gościa. – Bardzo dobrze – powiedział z uznaniem. – Proszę narysować wszystkie i dyrekcja zadecyduje, które z nich będziemy rozwieszać. – Sztuka i nauka misiu dyrektorze są zawsze do usług tym, którzy dobrze płacą.
-
Po południu rozpoczęła się sesja praktyczna. Bombo bardzo liczył na nią, gdyż chciał sprawdzić zdobytą do tej pory wiedzę. W pewnej chwili prowadzący zajęcia Kraft – szef sprzedaży firmy, wskazał na niego łapką. Bombo wstał z miejsca i zbliżył się do wykładowcy. – Wyobraź sobie, że chcesz sprzedać nasz preparat „Zdrowy miś” jakiejś starszej misi. Co robisz? Wyobraź sobie, że to ja jestem twoją klientką. Bombo uśmiechnął się. Był przygotowany i pewny swojej wiedzy. – Wiadomo, że misie podejmują decyzje emocjonalnie, tak więc należy zdobyć jej sympatię i zaufanie. Najpierw pytam o zdrowie, dowiaduję się, co misi dolega, a następnie przedstawiam najnowsze badania, dowodzące, że preparat „Zdrowy miś” jest na tę dolegliwość bardzo skuteczny. – Bardzo dobrze. A jeśli misia nie jest do końca przekonana, albo skądś dowiedziała się, że nasz preparat nie działa? – Przekonam ją, że należy wierzyć nauce i wynikom badań przeprowadzonych przez niezależnych naukowców, a nie przypadkowym misiom. – No dobrze – nie ustępował wykładowca. – A jeśli misia powie, że stosowała nasz preparat i jednak nie działał? Bombo uśmiechnął się. Był wszechstronnie przygotowany do testu. – Przekonam ją, że może się zdarzyć, że pierwsze dawki preparatu nie działają i że trzeba powtórzyć terapię. Dopiero druga, a często nawet trzecia są skuteczne. Tak dowodzi nauka. Pokażę misi odpowiednią broszurę. Najważniejsze to zdobyć sympatię i zaufanie misiów, gdyż wtedy są one przekonane, że nie chodzi mi o to, żeby sprzedać nasz preparat, lecz o to, żeby im pomóc. Wykładowca patrzył z podziwem na odpowiedź swojego ucznia. – Brawo Bombo. Otrzymujesz najwyższą ocenę. Nasza korporacja bardzo liczy na twoje zdolności i umiejętności. Wyniki testu przekażę do działu personalnego. Bombo spojrzał po sali. Zobaczył pełen podziwu wzrok Kamby. Fragment mojej książki "Korpomisie". http://www.marekzak.pl/korpomisie.php