Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'kate' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 1 wynik

  1. ROZDZIAŁ I Pierwsze, co widzi po otwarciu oczu to okienna roleta. Najczęściej zabarwiona ciepłym odcieniem przez promienie słońca, w pochmurne dni - śnieżnobiała. Teraz jest szarawa, ponieważ nad oceanem dopiero świta. Przekręca się na drugi bok, aby móc jeszcze chwilę porozkoszowac się snem minionej nocy. Dryfowała w nim po spokojnej wodzie, leżąc na desce surfinfowej, na której namalowana byla duza, czerwona papuga. Wstała po kilku minutach, dostrzegając pierwsze promienie słońca padające na jej taras. Zeskoczyła jednym susem z łóżka, aby otworzyć drzwi balkonowe. Jej twarz obmyly ciepłe promyki, a jasne włosy nabrały blasku od pomarańczowej poświaty wschodzącego słońca. Postawiła stopę na chłodnej jeszcze plytce i usiadła w krzesle. Na stoliku obok stała pusta butelka po winie, dwa kieliszki i pięc niedopalonych papierosow w popielniczce z mapą wyspy. To pozostałości po wczorajszym wieczorze, który Kate spędziła z Sandrą, dziewczyną, ktorą poznała dwa lata temu podczas samotnego trekkingu po okolicach. Spojrzała na ocean, który wyłaniał się po lewej stronie jej tarasu. Kaskadowa plaza, czarna od wulkanicznych skał, gościła stado głośnych mew. - Cześć, Katie - zawołał radośnie z dołu Mike, gdy usłyszał, że drzwi do sypialni otworzyły sie - chodź na śniadanie. Stanęła na antresoli, w krótkich, niebieskich dresach i topie, pod którym miała już górę od kostiumu. Z przyzwyczajenia zaczęła nakładać go po wstaniu, zamiast stanika. Poza tym nie miała ochoty pokazywać swoich sutków przez koszulkę Michaelowi. Wyjrzała przez barierkę, spoglądajac w stronę otwartej kuchni, której mogła dostrzec jedynie skrawek z piętra. Ta pozycja pozwalała jednak zobaczyc na tyle dużo, że Kate wiedziala, że Mike wyjdzie dziś wcześniej do roboty. Nigdy nie myślała o jego zajęciu jako o pracy. Na kawałku blatu, który była w stanie zobaczyć, przygotowana była kreska kosku, którą jej pracodawca miał w zwyczaju wciągać przed wypiciem porannej kawy. Usłyszała syczenie drogiego ekspresu, który Michael zamowil kilka godzin po tym, jak spróbował kawy w restauracji jednego z pięciogwiazdkowych hoteli. Powiedział kiedyś, że przed przyjazdem na wyspę pił czarna, sypana, zaparzana wrzątkiem z czajnika, lurę. Nie wynikało to z oszczędności a z faktu, iż Michael był człowiekiem powściągliwym i gdy coś szło w miarę dobrze, nie widział sensu, aby to ulepszać. Kilka miesiecy życia tutaj zmieniło jego postrzeganie rzeczywistości. Często powtarza, że odkąd tu mieszka, nie odmawia sobie niczego i korzysta z życia, póki może. Zdaniem Kate to całkiem dobre podejście, gdy ma się górę pieniędzy i zero kłopotów. Michael dorobił się na graniu na giełdzie. Spekulacje oraz analiza formacji swiecowych to jedna z rzeczy, która sprawia mu największą przyjemność. Po kilkugodzinnych sesjach tradingu, mial w zwyczaju siadac na leżaku przy basenie z drinkiem w reku. W jego oczach widać było wtedy spełnienie splecione z nutą wyczerpania. Pewnego razu, gdy wszedł z biura, ujrzawszy przez okno balkonowe Kate, pływająca w basenie, rozsunal z impetem drzwi, przebiegł kilka kroków które dzielą wille od basenu i w ubraniu wskoczył do wody z uśmiechem na ustach. Nie wynurzał się przez chwilę, zawisł nieruchomo w wodzie, rękawy jego koszuli wwybrzuszyly się, tworząc wokół niego dwa podłużne balony z powietrzem. Zdaniem Kate wyglądał komicznie, jak ponton ratunkowy. Wynurzyl się, wrzeszczac głośno "Tak! tak! tak!". Kate odruchowo chciała wyjść z basenu, aby wziąć aparat i uwiecznić "tę chwilę" (tak mówił do Kate o emocjonujących momentach podczas rozmowy o pracę, która Kate chciała zdobyć i udało jej się to). - Nie tym razem, słońce. Dziś nie trzeba. Wystarczy mi myśl o tym, że Jared nie miał racji. Będę upaja się ta myślą do końca mego żywota - zażartował Michael. Jared był jego dobrym znajomym, którego poznal jeszcze w college'u, gdzie uczęszczał kilka lat temu. Często zapraszał Jareda na wieczorny bilard, czasem grali w pokera razem z kilkoma biznesmenami, będących raczej przejazdem, na urlopie, niż mieszkających tu na stałe. To razem z Jaredem Michael zaczal grać na giełdzie. Sami, dzień w dzień, rozpracowywali zależności panujące na rynku. Po roku samodzielnej nauki, byli w stanie w szybkim czasie pomnażać swój majątek. Jared wywodził się z niezamożnej rodziny i gdyby nie stypendium naukowe, z którego odłożył spora sumę, nie udałoby mu się zarobić kilku milionów w przeciągu pięciu lat. Michael z kolei miał nieco łatwiej, gdyż odziedziczył majątek po zmarłych w wypadku rodzicach. Miał wtedy osiem lat. Od tamtej był pod opieką babci, która skutecznie wpoila mu wartość pieniądza i nauczyła oszczędzac, mimo że w ich domu nie było nigdy takiej potrzeby. Kate zeszła na dół, spoglądajac na szerokie na całą ścianę okno. Gdy wprowadziła się do Michała, zaczęła zsuwać rano ciemne zaslony, które zasłaniały piękny pejzaz, jaki był za szyba. Od tamtej pory nikt nie zasłonił okna. Widok, którym można było się przezeń uraczyć, nigy nie znudzi się Kate: skaliste zbocze, ciemne niczym oczy jej ojca, przechodzące nagle w ocean. Nie było na jego ścianie nim nic poza białymi, wąskimi schodami, które ciągnęły się do samej góry. Poza tym nie bylo widac żadnych śladów ludzkiej ręki, a z płaszczyzny na szczycie zbocza wystawały liscie niskich, przysadzistych palm. Ruszały się na silnym wietrze, przeplatając się z błękitem nieba, któremu nie było końca. Jedyna rzecz, jaką można było dostrzec na horyzoncie to slońce. Gdy Kate pierwszy raz weszła na szczyt zbocza, zawiodła się. Był tam parking, który prowadził na pobliską plażę. Za parkingiem, w stronę pionowej, skalistej ściany, wytyczone były trzy ścieżki pomiędzy wydmami, które stworzyl piach niesiony znad Sahary. Każda z nich prowadziła do białych schodków. Sześć miesięcy temu, gdy po raz pierwszy stanęła na najwyższym schodku, ujrzała takie samo zbocze jak to, na którym się znajdowala, jednak na jego szczycie był dom, w którym obecnie mieszka. Kaskadowe cztery piętra, otoczone surowym, ale zadbanym ogrodem, robiły wrażenie na każdym amatorze tutejszej architektury. Biale, niewielkie budynki połączone były w jedna, okazała wille. Duże okna posiadały zielone okiennice, raczej dla zachowania stylu wyspy niż dla osłony przez sloncem czy kradzieżą. Kazdy segment domu wyposażony był w obszerny taras, na którym skorzystać można było z jacuzzi bądź uraczyć się słońcem na hamakach lub leżakach. Balkony ozdobione były palmami w donicach, a z jednego, znajdującego się nad basenem, zlatywały wodospad zielonego bluszczu. Basen oraz altana znajdowały się na parterze domu. Konstrucja basenu opierała się na palach wbitych w zbocze, a jego zewnętrzna ściana była transparentna. Gdy się pływało, można było odczuć wrażenie unoszenia się w powietrzu. Altana mieściła grill oraz stół na kilkanaście osób. Michael często zapraszał tam znajomych. Jej rozmyślania przerwał głos Mike'a: - Dziś musisz pojechać ze mną do Playa Honda. Mam spotkanie ze starymi wygami. Chcieliby kilka fotek, nic wyszukanego. Żona jednego z nich uparła się na sesję na plaży. Kate ucieszyła się na tę wiadomość. Pracowała u Michaela jako fotograf. Gdy pol roku temu usłyszała od znajomego, że bogaty biznesmen szuka fotografa do sesji, skontaktowała się z Michaelem, aby zapytać o szczegóły. Powiedział, że to nie rozmowa na telefon i zaproponował spotkanie w kawiarni na barce w porcie. Kate pierwszy raz piła wtedy Caffe Latte za czterdzieści euro. Bylo przepyszne. Na spotkanie przyszła w białej, luźnej sukience. Dzień był wyjątkowo bezwietrzny, więc zostawiła włosy rozpuszczone. Blond pasma opadały na jej opalone ramiona. Na stopach miała skórzane sandały, które zgubiła tego samego wieczora podczas przyjęcia na plazy, na które zaprosił ją Mike podczas rozmowy. To miał być jej pierwszy dzień w pracy, ale wtedy, gdy weszła na pokład statku, nie wiedziała o tym. Od razu poznała Michaela. Nie musiała widzieć go nigdy wcześniej, aby wiedzieć, że chlopak, który siedział przy okrągłym stoliku przy prawej burcie, jest milionerem. Na nosie miał czarne, klasyczne okulary marki RayBann, błękitna koszula pasowała do jasnych włosów, a zegarek na jego nadgarstku rozpraszał światło na kilkanaście zajączków na suficie namiotu postawionego na pokładzie. Wstał, gdy podeszła do stolika. Z uśmiechem na twarzy podał jej rękę. Gdy zdjął okulary, dostrzegła młoda twarz, szczerze, blekitne oczy, którym nie brakowało iskry zapału i uporu. Jego spojrzenie było głębokie, a usta pełne. Byl o głowę wyższy od Kate, szczupły, a spod rękawów wyłaniał się zarys mięśni ramion. Pachniał znajomą, delikatną kompozycja meskich perfum. Usiedli razem, a gdy przyszedł kelner, przywitał serdecznie Mike'a i zapytal o zdrowie. Gdy odszedł aby zrealizować zamówienie, mężczyzna spojrzał Kate w oczy. - Widziałem twoje portfolio - zaczął - nie znam się na zdjęciach, ale widać, że wiesz, o co chodzi. Od dawna zajmujesz się fotografią? - Pracuje jako fotograf od ponad pięciu lat. Na czym miałaby polegac praca? - To całkiem długo, a gdzie obecnie pracujesz? - W hotelu, tym przy aquaparku. Robię też prywatne sesję Polakom, którzy przylatują tu na wakacje lub podróże poślubne. Na czym miałaby polegać praca? - Jesteś z Polski? Łał! Nigdy tam nie byłem... Kate rozejrzała się wokół siebie, nie widząc nikogo dookoła. Zaczęła czuć się niezręcznie i żałować, że zgodziła się na spotkanie. - Słuchaj, gringo, albo powiesz mi, jak ma wyglądać ta praca, albo spadam. Na twarzy Mike'a pojawił sie wyraz zniesmaczenia. Pojawił się kelner z kawą i mojito, Michael wyprostował się na krzesle. Gdy uśmiechniety Hiszpan poszedł, chłopak powiedzial: - Przepraszam. Pewnie myślisz sobie, że jestem jakimś zboczeńcem. Głupio mi po prostu o tym mówić. Ale chyba zrobię to prosto z mostu. Szukam fotografa, ponieważ chcę mieć uwieczniony rok z mojego zycia. Chcialbym, bys była ze mną w ważnych momentach, aby je sfotografować. Musiałabyś być gotowa prawie zawsze, choć najczęściej będą to fotorelacje z zaplanowanych wydarzeń, ale generalnie chodzi o to, abyś złapała tę chwilę. Prawie każdą. - Jak widzisz to od strony praktycznej? - bez zastanowienia zapytała Kate. - Cóż... Myślalem o tym sporo i przygotowałem wszelkie ważne informacje - sięgnął po teczkę, która leżała na krześle. Wyjął z niej zapisana niebieskim tuszem kartkę. Spojrzał na nią i zaczął: - Jeśli chodzi o czas pracy, nie jest on określony ramowo. Jednak aby móc być zawsze w centrum wydarzeń, musiałabyś zamieszkać w moim domu. Mam sporo wolnych pokoi - gdy wypowiedział te słowa, opuścił wzrok na kartkę. - Co do sprzętu fotograficznego, powiedz, czego potrzebujesz, a kupię ci to. Będziesz potem mogła zabrać to ze sobą, gdy już nie będziesz dla mnie pracować. Nie jestem ograniczony finansowo, więc możesz uzupełnić swoj warsztat o nowe obiektywy i inne rzeczy, o których nie mam pojęcia. Zrobisz tylko listę lub powiesz, ile pieniędzy na to potrzeba i załatwione. - Czy wymagasz ode mnie jakiejś konkretnej stylistyki tych zdjęć? Jak to widzisz? - Jedyna stylistyka jaką wymagam, to twoje własne widzi mi się. Nie chcę ci nic narzucać, jedynie czas, miejsce i sytuację. To, jak zrobisz te zdjęcia, pozostawiam twej duszy artysty. Widzę w twoich oczach, że taka posiadasz. Jestes zakochana w tej wyspie, co? Patrzysz na ocean, jak na przystojnego faceta. Kate na te słowa oderwała wzrok od wody, marszcząc brwi sięgnęła po kawę. Skomentowała te słowa milczeniem. - Wybacz jeśli cię uraziłem. Nie chciałem. Czasem gadam, co mi ślina na język przyniesie. Ale to nie znaczy, że tak nie uważam. Gdy tu weszłaś, skupiona byłaś na kanarkach, siedzących na palmie. Prawie wpadłaś do wody, jak omsknela ci się noga - uśmiechnal sie, spoglądajac w stronę wysokiej palmy. Na jej szczycie siedziały dwa żółte ptaszki. Kate chrzaknela. - Owszem. Uważam, że ta wyspa jest wspaniała. Kocham ocean, paradoks polaczenia surowości krajobrazu i tak cieplego klimatu tworzonego przez temperatury i ludzi. Turystów, którzy tutaj mogą nie martwić się niczym i mieszkańców wyspy, ktorzy żyją wśród urlopowiczow jak jedna rodzina. - przyznala - Wróćmy do tematu, bo nie bardzo rozumiem, dlaczego chcesz uwiecznić rok swojego życia. Czemu akurat teraz? Michael wziął do rąk okulary przeciwsłoneczne, które wcześniej polozyl na błękitnym obrusie. Nałożył je, po czym szybkim ruchem dłoni poprawił blond grzywkę. - To się pojawiło w mojej głowie z dnia na dzień. - Mike opowiedział historię o kawie w pięciogwiazdkowym hotelu i kupnie ekspresu - od tamtej pory każda chwila ma dla mnie znaczenie. Pomyślałem, że jestem teraz w najlepszym okresie swojego życia i milo będzie wrócić kiedyś do tych czasów. Jest dużo rzeczy, których nie pamiętam. Mam nadzieję, że rozumiesz, co mam na myśli. Kate nie rozumiala, ale tylko kiwnęła wymownie głową, pozwalając kontynuować mężczyźnie: - Chciałbym kiedyś moc zobaczyć, ile szczęśliwych chwil można przeżyć w przeciągu jednego roku. - westchnął głęboko - Co do zarobków, proponuje trzydzieści tysięcy miesięcznie. Nie będziesz musiała płacić za jedzenie, zapewniam też dostęp do baru. - mrugnął prawym okiem - Możesz zrezygnować w przeciągu tygodnia. Zależy mi na tym, aby zrobil to jeden fotograf. Czas leci, a za dwa tygodnie mam dwudzieste piąte urodziny. - Dobra.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...