Przyszłam, drzwi otworzyłam,
w domu Cię nie było.
Spojrzałam, i przez chwilę
smuuutno się zrobiło.
Lecz, gdy tylko przysiadłam
na brzeżku fotela,
kot wskoczył na kolana
i mnie rozweselał.
Wyłasił się, a potem
mościł się przez chwilę,
żeby mieć najwygodniej
u mnie, i najmilej.
Nosek w rękaw mój wetknął,
jedno uszko zwinął,
i mruczał kocie mrumru,
aż smutek przeminął.
- 2010 -