mówi on:
w twoich ramionach roztarte marzenia
myślami zabite, gdy serca nie słuchasz
w śnie kruchym przemierzasz złudzenia
i cierpisz, i pragniesz – ledwie oddychasz
nie twoja wina, za dużo miłości
dla kruchej duszy, wątłego serca
tak chciałem jak ludzie prości
za mało czasu, zabrakło miejsca
za późno, by cofnąć wskazówki zegara
tak być musiało, nikt nie jest winny
cóż, że taka miłość, że taka para
któż by pomyślał, któż mógłby inny
tak bardzo chcę być dzisiaj przy tobie
lecz stopy innymi chodzą ścieżkami
odpoczniemy w spokoju w głębokim grobie
żegnam cię dzisiaj gorzkimi łzami
mówi ona:
cóż, gdy nie mogłam, kochałam skrycie
za dużo chciałeś, ja taka młoda
przede mną i tobą otwiera się życie
zapomnij, lepsza czeka cię przygoda
przeznaczenie i tak niech zostanie
nie cierpię, mylisz się mój miły
cokolwiek zrobisz, cokolwiek się stanie –
los, a los mój kochany bardzo zawiły
zapomnij, tysiąc powtarzam razy
nie słuchasz – że będziesz, obiecałeś
plączesz myśli, plączesz wyrazy
mówiłam do ciebie – nie słuchałeś
mówi on:
nie zapomnę choćby świat runął
tak trudno żyć wciąż myśląc o tobie
moja miłość – moją dumą
nie zapomnę i w głębokim grobie
mówi ona:
zapomnij, ostateczne rzucam słowo
czas nasz to przeszłość, wspomnienie
przyszłość barwą płynie kolorową
zapomnij, niech nie dręczy cię sumienie