kres zachodzi nad ziemią mi daną
koniec końców świata barwą przesyconego
i początek początków rzeczywistości ledwo w innym odcieniu
rdzewieje każdy skrawek drzewa życia
co nad głowami się swoją koroną wypiętrza
czule cieniem spowijając
rdzewieje myśl o cieple którego uczucie
zanika w miarę przypływów powiewu chłodu
targającego skłębione marzenia po niebie
nie zanika świadomość
że jeszcze chwila i będzie po wszystkim
po ptakach (do ciepłych krajów odlecą)
po lecie.