I to się nazywa król?
Zwinięty w kokon pokutnego wora
Nie, to nie len
Len jest dla godnych
Godność jednak oddycha
Ciągnięta nić brudnymi paluchami
Nie ma świętości
Co ma być prute
wyprute zostanie
Czas… Cerowanie dziur
Jeszcze kolejny księżyc
i jego wróg
W jedności trwania
Mocna nić, schowek pod schowkiem
Szczery śmiech
Nawet jak odrodzony
znowu okaże się robalem
Oto jest król!