Wnikasz w myśli i nimi kierujesz,
włazisz w oczy i patrzysz dwuznacznie,
nozdrza wyrzucają cię z płuc
a ty się czepiasz języka
i mówisz przewrotnie.
To, co słyszysz oficjalnie przykrywasz
teorią sprzczności
uśmiechając się życzliwie.
Ze szczerą mimiką na twarzy
wygłaszasz przewrotne normy
udając serdeczność.
Zaciemniasz jasne, a ciemne rozjaśniasz
promiennym wykrzywianiem ust.
Prawdomównością wprowadzasz w błąd,
szlachetnie plączesz dobro ze złem
i wychodzi mieszanka zwana religijnością,
która zabija.
Jesteś tajemnicą poliszynela
więc zanim podam ci rękę
przedstaw się z imienia.
- Hipokryzja jestem,
ale skoro tak mnie oceniasz,
to już znikam- do widzenia.