Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'elwira' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Wiersze debiutanckie
    • Wiersze gotowe - publikuj swoje utwory
    • Warsztat - gdy utwór nie całkiem gotowy
  • Wiersze debiutanckie - inne
    • Fraszki i miniatury poetyckie
    • Limeryki
    • Palindromy
    • Satyra
    • Poezja śpiewana
    • Zabawy
  • Proza
    • Proza - opowiadania i nie tylko
    • Warsztat dla prozy
  • Konkursy
    • Konkursy literackie
  • Fora dyskusyjne
    • Hydepark
    • Forum dyskusyjne - ogólne
    • Forum dyskusyjne o portalu
  • Różne

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Znaleziono 1 wynik

  1. Oczko Elwira kupiła bardzo drogie, eleganckie rajstopy. Czarne, pasujące do zielonej sukienki, którą chciała założyć na przyjęcie. Ubrała się, zrobiła makijaż i czekała na Ryszarda. Siedząc w fotelu, myślała o tym, że zabłyśnie wyglądem na raucie zorganizowanym przez prezesa spółki, w której pracował jej przystojny partner. Tak, Elwira lubiła poklask, lubiła, gdy o niej mówiono, gdy pojawiały się jej zdjęcia w kolorowych czasopismach i Internecie. Zainteresowanie, jednak, budziła tylko dlatego, że związała się z wybitnym ekonomistą. Ona sama stanowiła dodatek, ozdobę, jak różne gadżety, mające upiększać pomieszczenia. Czy zdawała sobie z tego sprawę? Nie. Była zbyt pusta i zapatrzona w siebie. Usłyszała nadjeżdżający samochód. - To Ryszard – pomyślała. Ostatnie spojrzenie w lustro, ocena wyglądu, akceptacja. Jest okej Klakson dał znać, że jej towarzysz się niecierpliwi, więc szybko wyszła z domu, zamykając za sobą drzwi. Cofnęła się jednak. Zapomniała torebki zrobionej ze skóry aligatora, polakierowanej i dodającej pewności siebie, gdy ją przy sobie miała. Czas naglił, ale Elwira nagle uważniej przyjrzała się torbie, coś ją zaniepokoiło, jednak nie zatrzymywała w sobie tego uczucia. - No nareszcie - powitał ją zniecierpliwionym głosem Ryszard. Nawet nie wysiadł z samochodu, nie otworzył jej drzwi, musiała sama się z tym uporać. Mężczyzna ruszył, rozległ się pisk opon. Jechał szybko, przemykając między innymi samochodami. - Zabijesz nas - powiedziała Elwira. - To tylko będzie twoja wina- odparł. - Następnym razem się nie spóźniaj i nie każ mi na siebie czekać. Atmosfera zgęstniała, a miało być tak pięknie. Milczenie i cichy szum klimatyzacji towarzyszyły im podczas dalszej podróży. Elwirę nagle zaczęło boleć prawe oko. Łzawiło i szczypało. Wyjęła chusteczkę, krople. Myślała, że ich użycie, ulży, ale było coraz gorzej. Tusz, którym pomalowała rzęsy, drażnił. - Pewnie cała się rozmazałam, makijaż spływa mi po twarzy i wyglądam coraz gorzej - pomyślała z przerażeniem. – Jak ja się pokażę na tym przyjęciu? Ryszard będzie wściekły. I rzeczywiście był. - Coś ty z siebie zrobiła?- zapytał agresywnie. Dlaczego nie zadbałaś o swoją twarz? Że też wcześniej tego nie zauważyłem, gdzie ja miałem oczy?! - krzyknął. - Ależ wszystko było dobrze, gdy wychodziłam z domu - próbowała tłumaczyć kobieta. - Teraz nie jest – odparł. - Przypominasz dziwkę po trudnej i pracowitej nocy. Łzy stanęły w pięknych, choć umazanych teraz tuszem, oczach Elwiry. Sukienka się wygniotła, wysokie obcasy zaczęły przeszkadzać, zauważyła też, lecące oczka w eleganckich wcześniej rajstopach - No, nie. Co to ma wszystko znaczyć? - pomyślała - Nigdzie ze mną nie pójdziesz, weź taksówkę i wracaj do domu - powiedział Ryszard. - To nawet mnie nie odwieziesz? - zapytała. - A niby dlaczego mam to zrobić? - Zawiodłem się na tobie, idź już. Odwrócił się i ruszył w stronę apartamentu. Została sama na podjeździe, rozpłakała się, nie była przyzwyczajona do takich sytuacji. Spojrzała na swoją torbę - jedyny dodatek, który był nadal elegancki. Faktura skóry - nieskazitelna. Jednak znowu ogarnął kobietę niepokój, gdy przyjrzała się jej bliżej. To samo czuła już wcześniej, jeszcze w domu. Coś było nie w porządku. Otóż na torebce dostrzegła czerwone, przerażone oko cierpiącego zwierzęcia. „Mówiło”: - Hodowali mnie w ciasnym stawie, tuczyli, niby dbali, ale tylko dla zarobku - tacy są ludzie. Twoje drogie rajstopy też już mają lecące oczka, a twarz szpeci tusz do rzęs. Nie jest ozdobą, tak jak i ty przestałaś nią być dla Ryszarda. Odtrącił cię i poszedł. Wcale nie na przyjęcie, to hazardzista, który nigdy nie ma „oczka” w kartach, ale za to uważa, że posiada na własność dwudziestoletnią kobietę - ciebie właśnie. Oko zamilkło. Elwira wróciła do domu. Dziś miała urodziny, jednak nikt nie podarował jej tortu, nikt nie świętował, była bardzo samotna. - No nic, muszę i chcę żyć dalej, mam przecież przed sobą jeszcze parę „oczek lat”. Przestała być gadżetem, zaczęła być dojrzałą kobietą, w pełni samodzielną. Justyna Adamczewska 2016 r.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...