Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'ekloga' .
-
I. Widziałem Cię dziś rano - tak! to byłaś ty W swojej białej sukni sięgającej ziemi, Stałaś, a wokół niósł się twój donośny śmich Co zdawał się mi raczej anioła pieniem. II. Twoje złote włosy spadały kaskadą W dół pleców, i tańczyły dziko na wietrze, Oczy niebieskie do świata się śmiały, I tylko ja czułem się jakbym był powietrzem! III. Ród mój, niegdyś możny, tak podupadł nagle, I dziad mój, Michele, utracił estymę, Musimy uprawiać ziemię, żyć z jej marnych płodów, Najmować się do pracy za marne centymy! IV. Dziś ja służę, tyrając u twojego rodu, Mogę-ć tylko rzucać spojrzenia niepłoche, Spójrz sama i oceń, czym niewart zachodu, Dostrzeż mnie wreszcie, spojrzyj na mnie choć trochę! V. Czy czułaś na sobie palące wejrzenie Moich płonących oczu spragnionych Widoku twych piersi, twych ust spełnienia, Ach, proszę, poczuj, jako mój konar płonie! VI. Ja - Piero di Rossano - chcę być twym kochankiem Zburzyć, dzielące nas, normy społeczne, Zapewnić sobie szczęście jakże trwałe I znaleźć u Twego boku w beztrosce wiecznej! VII. Wejrzyj na mnie, proszę - czyż tego nie widzisz? Ubiję dla ciebie groźnego niedźwiedzia! Obetnę mu łeb i rzucę-ć pod nogi, Przekonasz się sama o mej mniłości sile! W-wa, 18.06.2022
- 12 odpowiedzi
-
2
-
Widziałem Cię dziś z oddali – to chyba byłaś Ty, W białej sukience w kwiaty, zapełniłaś pustkę, Rozjaśnił się dzień, rozproszyły mroki, Ucichł wicher mroźny, nerwy szarpiący. Biała królowo! Ty sprawiasz, ze mój świat Pełen pogody – słonecznie ożywa! O! Gdybyś tylko zechciała być moja, Tak! Gdybyś tylko mogła być bliżej! Cóż mogę począć, jaki krok przedsięwziąć, Aby móc pieścić i tulić Cię w ramionach? Zewsząd targają mną wątpliwości, Kiedyż wreszcie ma niepewność skona? Móc Cię podziwiać – o, jakaż to męka! Lecz ja spragniony jestem Twego obrazu, Chciałbym być bliżej, Twe usta całować, Zmysłami chłonąć słodycz Twojej twarzy! Tak wiele nas dzieli, choć widzę Cię co dzień! Pochodzenie, klasa, struktury społeczne! Kiedy Cię widzę, czuję się młodziej, Pisane mi jest chyba życie wieczne! To prawda, żem tylko skromnym pasterzem, A Tyś panną z zamku okolicznego, Lecz ja, Ranuccio, pokonam bariery, By znaleźć klucz do serca Twojego! Przodkowie moi niegdyś bronili Tej ziemi, gdy przyszli barbarzyńcy! Praszczur mój padł z rozpłatanym brzuchem Lecz zdążył zostawić swojego następcę! Dziad mój, Olmondo, orał pańską ziemię, Zbierając za to nieraz baty srogie, Starczyło, by radło odpadło od skiby, Dostawał dniówkę mniejszą o połowę. Mój ojciec, Piero, poszedł w ślady dziada, Orząc i siejąc na chwałę dziedzica, Zaiste, skromny był człowiek, nie powiem, I nie wynosił się ponad innych. I wreszcie Ja – Ranuccio -szaleniec miłujący, Pragnący się wyrwać z błędnego koła, I cóż, że pasam bydło, skoro Nie żaden ze mnie pierdoła? Chciałbym Ci ofiarować wszystko, Tę łąkę, rzeczkę, szemrzącą w słońcu, Wszystko za jeden Twój szczery uśmiech, Którym mnie nagrodzisz w końcu. Warszawa, 21.09.21