padał deszcz
Verlienowi,
padał,
chłodno i mgliście,
opadało liście,
w smunku jesieni,
smutno biegli jeleni
do jeziora chłodnego,
żeby poprosić jego
wody szarej od deszczów,
chłodnej od sizych tumanów,
zmarzłej i nieciepłej,
we łzach straconej wiary,
w chemii milczących tlenów,
w smołach drzew zadumanych,
w cienkiej powłokie jesieni,
że, może, choć coś zmieni.
Ivan Petryshyn