mam wokół siebie upalną ciszę
i niezmącony trawienny spokój
nie muszę wstawać na ósmą rano
i pracować ośmiu godzin
a jednak jestem zmęczona
i przyszłość mam ciągle niepewną
zmartwienia naciekają w choroby
a prace się nie szklą jak klejnot
w bezmyślnym senno-kłopocie
błądzę jak we mgle dziecko
co z buntu nieraz zapłacze
żywiąc się nikłą nadzieją