Ludzie, którym wiatr osmalił twarze
muszą cierpieć.
To jest ból.
Czasem noszą opatrunki. Białe.
Czasem tylko łzy. Słone. Gorzkie.
Łzy rozpaczy.
Twarze mają obolałe, opuchnięte, odwrócone.
Krwią splamione, krwią niewinną.
Ludzie, którym deszcz wypłukał serca
muszą cierpieć.
To jest ból.
Ból człowieka, który nie ma już nadziei ale wierzy.
Ból okrutny. Wiarołomny.
Serca deszczem spłukanego.
Deszcz jesienny, deszcz ponury.
Ludzie, którym rozum słońce wypaliło
muszą cierpieć.
To jest ból.
Ból gorący, nieprzerwane piekło ziemskie,
które rani.
Rozum słońcem wypalony,
popiół czarny, a nie diament.
Człowiek, który mówił sam do siebie,
chciaż wielu wokół było,
musiał cierpieć.
To był ból.
Ból nieznany. Moc nieziemska.
Moc diabelska lub niebieska.
Jedna z nich. To wiem.