Rozśnieżyły się gałązki milionami płatków,
rozbrzęczały owadami, wieszcząc moc dostatków.
Zawiązały w mini pączki chłodem rozgadane,
pospadają tuzinami - zapadną w niepamięć.
Resztę smagnie deszcz kroplami, zetnie zamróz z nieba,
i tak mnóstwo się ostanie, by w ciszy dojrzewać.
Rozczerwienią, rozmechacą, z góry miękkość spłynie.
Pragną radość szczęście przynieść - nieskromne brzoskwinie.
Jak co roku dwie mi podasz chwilą rozjędrnione.
Rozsmakuję się, rozmarzę, w słodyczy utonę.
kwiecień 2016