Już nie ma krwi.
Puste żyły i jałowy łopot serca.
Na jutro żadnych planów więcej.
Szum rzeki jednostajnie brzmi.
Komedie bolą, dramaty zioną nudą.
Słońce przez okno zagląda z nadzieją,
Ale i ono widzi, że to już nie ja,
Że to manekin sterowany z trudem.
Ja pozostałem w tamtym dniu.
Nawet nie pamiętam, w którym…
W tym najbardziej wypełnionym bólem.
Jedynym, w którym zabrakło mi słów.
Przez błękit przebiegają chmury,
Noce są nadal, bo świat niknie w mroku.
Zamrożony szykuję się do skoku
Przez pozostały czas ponury.
I tyle. To wszystko. Więcej nic.
Żadnych projektów, idei, planów.
Jakaś modlitwa, w ramach przeprosin Panu,
Jakieś zamknięte drzwi.
Już nie płynie woda z kranu,
Chociaż wciąż chce mi się pić.