Szuramy w liściach,
co dopiero spadły.
Spod pustych dziupli
las słucha się, jakby
cichy przed nocą,
co wlecze się w chmurach.
Oddech Jerycha —
Kocierz pod Grabową.
W liściach szuramy,
a każdy ceglany.
Dotknąć go, unieść
z cerowanej rany.
Zmokłe w nas miasta
w hale Jaworowe,
nieszczelność serca
w grądy niegrobowe.