Raz w ogródku, gospodyni
posadziła pestkę z dyni.
Wiosną, latem rosła dynia,
aż wyrosła... o/olbrzymia.
Nie udało jej się podnieść,
trzeba było taczką podwieźć.
Można było ją potoczyć,
obejść wkoło, lub przeskoczyć.
Rozmyślała, co z nią zrobić;
odłożyć, czy przyozdobić,
podzielić i ugotować,
czy w spiżarni całą schować.
Gdy tak dynię podziwiała,
jesień w progi zawitała.
Wkrótce dynia okazała
na haloween się przydała.