Już dekiel nie tego, polała się plazma
Coś jakby silikon, więc można w niej rzeźbić
Gdzie miękisz gdzie kości (bo skóra oblazła)
Brak skutku brak struktur maziaja się lepi
Wypłukać, wmasować, zasklepić i zamknąć
Tu sufit, tam ściany, wersalka i spokój
I spokój… zapadam się w welur i masło
Wychodzę i czekam odkształca się konstrukt
Tyrknęło, zaskoczył mi trybik, na darmo
Grzebanie się w wosku i korze-rynsztoku
Lepszeje mi pustka magmieje co za mną
Gorzeję w chwilowym porzygu kolorów