Mieli ją za niegroźną wariatkę, bo rozmawiała z Jezusem i Maryją, tak jak się rozmawia z ludźmi z krwi i kości.
Wolno nam mówić swoimi słowami do Boga, ale nie wolno nam otrzymywać odpowiedzi.
Stali z daleka, kiwając głowami: "Biedna, chora kobieta. Najprawdopodobniej schizofreniczka.
I te ciągotki mistyczne, język zmetaforyzowany. Trzeba samemu być mistykiem, żeby zrozumieć mistyka".
Tylko nieliczni miłujący wierzyli jeszcze w świętych obcowanie.