Szczęście w innych ludzi dłoni
Skrępowane sznurem, nierozwiązywalny splot.
Wokół szare ściany grozą wioną.
Skrzydła wolności ostatni odbyły lot
Zawiodły pod niebiosa
W jasną, nieśmiertelną noc.
Teraz wysokie mury nie do przebycia,
Strzegą ich niepokój, gorycz, żal.
Zza krat niewoli dusza wygląda życia.
Tęsknymi oczyma spogląda w dal
Pragnie się wyrwać- więzy zbyt silne.
Zdusić wszelkie uczucia- nie w ludzkiej mocy.
Dwie drogi ucieczki- każda zamknięta.
Fałszywi szczęścia prorocy!
Zadano kłam waszym przepowiedniom!
Gdzie dni radosnego upojenia?!
Gdzie świt w róż obleczony?!
Milczycie... niczym pomniki z kamienia
Wskażcie wyjście, kres połóżcie niewoli!
Tak wiele obietnic złożyliście,
Przywiedźcie więc do mnie człowieka z kluczem
Jedno słowo, a potem cisza
Nie będzie dwóch dróg, jedna zostanie,
Która poprowadzi w nieznane.
Zaryzykować dla wolności- tak!
Dusza powoli zgaśnie, lecz na nowo powstanie...